3,2,1 START
Przez zimę było skręcanie zbrojeń do ław fundamentowych, załatwianie kierownika budowy, pozwoleń, zgłoszeń i całego kompletu dokumentów :)
Trochę przespaliśmy to wszystko (wydaje mi się, że mogło to pójść sprawniej) ale nie wyszło tak źle :)
Na początek koparka i zebranie ziemi. Do zebrania było sporo bo wywieźliśmy wcześniej całą działkę ok 60 cm... Ziemia, która została wykopana była przewieziona ciągnikiem tam, gdzie było najniżej i rozsypana więc elegancko podnieśliśmy najniższą część działki.
I dopiero teraz zaczyna się ciekawa historia!
Po wybraniu wszystkiego pod szalunki rozpoczęliśmy zabawę z płytami, kołkami szpadlami, młotkami i wkrętarkami :D Przyjechał Pan Geodeta z super hiper drogim sprzętem, który zbiera 1500100900 punktów płaszczyzn i wszystkiego - PODOBNO nie może się pomylić... Nanieśliśmy osie, które chciałem. Wybraliśmy 5 najważniejszych żeby nie przepłacać (po co skoro możemy to zrobić sami?).
Poniżej wrzucam kilka zdjęć z placu budowy. Szalunki to praca przyjemna, pokazująca szybko efekt i dająca dużo frajdy :) Kołki i płyty wodoodporne zrobiliśmy sobie już wcześniej.
Kończąc przygotowywanie szalunków pod ławy fundamentowe (sam mam już siebie dość bo mierzę wszystko po 500 razy) wpadliśmy na świetny pomysł przemierzenia przekątnych salonu, który był robiony ostatni... I TUTAJ SZOK, niedowierzanie i kilka innych niecenzuralnych słów...
Spora różnica. Skąd? Jak to możliwe?
Szybki telefon do geodety:
- coś jest zje****
* niemożliwe, ale sprawdzę w programie i dam znać, coś musieliście źle powbijać..
* Ty, faktycznie, bardzo przepraszam ale oś przeciągnęła się do obrysu budynku, stąd ta różnica
Fachowiec poprawił swoją robotę. Do śmiechu nikomu nie było... co ze mną? Kto zapłaci za zmarnowany dzień roboty i czas, który stracę na poprawki dwóch, a właściwie trzech ścian domu? A kogo to interesuje... zdarza się.(NIGDY WIĘCEJ)!
Ze łzami w oczach, bez słowa przy pracy (zdecydowanie z ostrego wkur*****) każdy skupiony na swoim zrobiliśmy co trzeba żeby dom jednak był prosty. Później już w głowie tylko myśl, że zaraz zalejemy to wszystko betonem (oby się nie rozjechało) :D